Witam!
Ten wstęp to tylko tak, żeby rozmowę zagaić.
marek: po sake?? No coś Ty? Nie widzisz jakie ludzie rzeczy projektowali po sake?? Masz rację, ktoś gwizdnął drzwi od stodoły i tak sobie myślę czy to nie nasze chłopaki. Pamiętacie ten tekst, któregoś z polityków, że nasi piloci polecą nawet na drzwiach od stodoły? Ja wpieram nasz narodowy przemysł i raczę się Mamrotem, który wyostrza wzrok i inne zmysły.
A takie cuda wynajduję przez przypadek. Łażę po różnych stronach i forach lotniczych i samo wpada.
A, że bardzo lubię mało znane latadełka...
Odyniec: spokojnie, szczęka nie ma po co wypadać. Tu są lepsi ode mnie, że nie tylko szczęka opada, ale i uszy odpadają. Ja jestem tylko skromny NAR (patrz opis pod moim avatarem).
Co do książki to po co fatygować Empik? Naprawdę cieszę się, że chcesz wydać tą skromną wielotomową pozycję płacąc za jej druk z własnej kieszeni, a przy okazji czytając jej obszerne fragmenty podczas turnee po Polsce. Sądze, że tytuł "Moja walka NAR z oporną materią w aspekcie psychologicznych wzotów i upadków pingwina leśnego" będzie jak najbardziej odpowiedni. Jestem pewien, że w punktach skupu makulatury moja książka zrobi furorę. Już widzę oczami wyobraźni wdzięczne spojrzenia właścicieli skupów. A ponieważ masz blisko do Dojczlandu więc dla niemieckich czytelników damy skróconą nazwę "Mein Kampf", oni już tam będą wiedzieć o co chodzi.
Ok, koniec dywagacji, pora na marudzenie.
Jak wykazały badania naukowe oraz wieloletnia praktyka niemal każdemu samolotowi potrzebne sa stery kierunku i wysokości. Ten pierwszy, żeby nie szwendać się po niebie bez celu, ten drugi, żeby przeżywac wzloty i upadki (no, to nie zawsze da się przezyć, taka złośliwość materii).
Tak więc i mój projekt został w to wyposażony. Z racji wyglądu i rozmiarów sądzę, że tutaj w nocy "pożyczono" od kogoś normalne drzwi wejściowe, nie od stodoły.
Pozdrawiam.